Rzeczywiście, gdyby nasza wiara była chociaż jak ziarno gorczycy moglibyśmy góry przenosić. Ale niestety tak nie jest i dlatego niejednokrotnie tak bardzo cierpimy, bo nie umiemy zaufać Bogu, bo za bardzo liczymy na własne siły, na spryt i przebiegłość.
I co więcej nie jeden z nas uważa się za wierzącego, za kogoś, komu należy się szacunek i takie lub inne „Boże usługi”. Nie ma w nas pokory sługi, ani wiary dziecka. Nie ma radości i prostoty. Jest nadal skomplikowane balansowanie pomiędzy dobrem a złem, pomiędzy obowiązkiem, a przykazaniem, pomiędzy tym co muszę, a tym co mogę …